Nasz moment, nasza więź, nasz rytuał…
Dzisiaj napiszę Wam o czymś, co jest w życiu każdego z Nas.
Zapewne wiesz, czym jest rytuał i na pewno masz taki swój, który „odprawiasz”
każdego dnia. Patrząc przez okulary mojego dawnego życia, moje rytuały nie wnosiły
nic specjalnego do mojego życia. Nie ma, co się dziwić, bo wtedy nie zastanawiałam
się nad tym, co robiłam i nie cieszyłam się z najdrobniejszych czynności. Budziłam
się rano bez myśli, „co nowego nauczy mnie dziś mój rytuał”.
Dzisiaj jest inaczej, lepiej. Budzę się rano z uśmiechem na twarzy i nie mogę
się doczekać kontynuacji moich, a raczej naszych rytuałów. Mówię naszych, bo
najpiękniejsze rytuały swojego życia stworzyłam ze swoim Synem. Piszę tego
bloga i słucham Disco, a wiesz, dlaczego? Kiedyś disco było w moim życiu
podczas imprezki na wiejskiej potupajce, albo na weselichu. Teraz jest z nami
każdego dnia, każdego dnia tańczę i śpiewam w rytmie disco. Czytasz to i
myślisz, co w tym takiego pięknego?
Wyjątkowe w tym wszystkim jest to, że tańczę ze swoim Synem. Taniec to nasza
codzienność, lekarstwo na każde zło, to nauka, emocje, nasza więź. Taniec to
nauka, bo dzięki niemu uczę się nowych emocji. Taniec to miłość, mała miłość
wielkiego człowieka, którym jest mój Syn. Jeden taniec z nim to milion
uśmiechów przepełnionych miłością i szczęściem. Niby trzy kroki w przód i trzy
w tył, a jednak nauczyłam się zaufania do samej siebie. Muzyka niesie nas w
nieznane i unosimy się niczym wzburzone fale. Nie zastanawiam się nad tym jak
tańczyć i dlatego mówię, że zaufałam sobie, swojemu ciału. Taniec to nowa
odmiana więzi między nami, to tak jakbym postawiłam swoje pierwsze kroki, bo za
każdym razem jest piękniej. Nikt nigdy nie poczuje tego, co Ty podczas
wykonywania tego samego rytuału. Można zapytać milion osób, które mają takie
same rytuały o ich uczucia. Chociaż odpowiedzi będą podobne to w każdej z nich
będzie coś nieosiągalnego dla nas. To, co jest podobne, nigdy nie będzie takie
same, bo my jesteśmy różni. Życie jest piękne dzięki temu, co jest tylko Twoje.
Postanowiłam zadać to samo pytanie kilku rodzicom.
Poniżej
przedstawiam pytanie i odpowiedzi.
Czego uczysz się od swojego dziecka podczas Waszego rytuału?
Maja → podczas codziennego rytuału zdaję sobie sprawę jak piękne są chwile, które
wydają się takie zwyczajne. Te słodkie chichoty, kiedy trzeba wytrzeć nosek od
masełka lub namydlić brzuszek w kąpieli. Uśmiechy od ucha do ucha na widok
myszki zrobionej z jaja i rzodkiewki lub świeżo posprzątanego wspólnie pokoju.
Moje dzieci przypominają mi jak ważne i cenne są drobnostki, o których często
zapominamy w ciągu dnia.
Paulina → Naszym
codziennym rytuałem są wieczorne pogawędki, lubię położyć się obok córki i
rozmawiać z nią, opowiadać jak minął dzień. A przy niej uczę się wszystkiego na
nowo, ale przede wszystkim cierpliwości i wytrwałości. To jak codziennie
próbuje, np. usiąść - na dzień dzisiejszy jest dla niej to niemożliwe, ale jest
w tym wytrwała i pomimo nieudanej próby stara się kolejny raz i kiedyś te
niemożliwe dla niej stanie się możliwe dzięki temu, że się nie poddała i tego
uczę się od niej, a przynajmniej bardzo chcę.
Marta → Naszym
codziennym rytuałem jest czytanie i oglądanie książek. Przede wszystkim uczę
się cierpliwości, której miałam w sobie bardzo mało. Za każdym razem, kiedy
książka spada na ziemię, podnoszę ją. Przeczytanie paru stron w obecnym wieku
Ignasia trochę graniczy z cudem, bo on chce ciągle wertować kartki (ach ta ciekawość
świata!). Drugą rzeczą, jakiej się uczę od własnego syna jest swoboda w
podejmowaniu decyzji, on nie zastanawia się nad tym, którą książkę wybrać tylko
dokonuje prostych wyborów. Chciałabym kiedyś też, tak jak on dokonywać szybkich
selekcji. :-)
Beata → Każdego
dnia moje dziecko mnie zaskakuje. Każdy dzień przynosi dla nas nowe wyzwania,
oraz niespodzianki. I mimo, że spędzamy ze sobą cały dzień, to dopiero
wieczorem, po kąpieli mamy taki czas tylko dla siebie (nie wliczam karmień, bo
jeszcze karmimy piersią, ale jest to krótka chwila "sam na sam").
Kiedy po wieczornej kąpieli zamykamy się w pokoju zazwyczaj czytam synkowi
bajki, albo po prostu przytulamy się. Dla mnie to niezwykłe patrzeć, jak jego
wszystko fascynuje, cieszy każde spojrzenie, dotyk czy gest. I tutaj dostrzegam
coś, o czym wcześniej zapominałam. Mianowice, że należy cieszyć się z małych
rzeczy, bo one tworzą spójną całość, a co to jest ? - Szczęście, ja dzięki
niemu odkryłam, czym jest szczęście. To po prostu moja rodzina...
Wanda (IG: mila.blanka) →"Od
małego staramy się wszczepić córkom zamiłowanie do czytania - chcemy aby był to
nasz taki mały codzienny rytuał - czytanie na dobranoc. A czego się uczymy?
Radości z małych rzeczy i ciekawości świata, których im nie brakuje :)
Maja S. → Usypia
ją prawie codziennie. To taki nasz rytuał. Najczęściej to on zasypia pierwszy.
A może nawet tak jest zawsze. Patrzę na nich bez końca, długo po tym jak już
oboje zasną. Kwintesencja ojcowskiej miłości i bezgranicznego zaufania, jakim
dziecko nas obdarza. Dla niej liczymy się tylko my. Nieważne są piękne stroje,
samochody i nowe kocyki najmodniejszych firm. W takich chwilach czas zwalnia,
świat materialny i sprawy codzienne zupełnie przestają istnieć. Teraz wiem, że
można kochać nad życie.
Przeczytałam te wszystkie odpowiedzi i od razu się uśmiechnęłam. Niby podobne wypowiedzi, a jednocześnie każda z nich jest wyjątkowa i przepełniona szczęściem. Gdyby nie codzienne rytuały nasz świat byłby smutny, bo dzięki nim serce każdego z nas napełnia się miłością i pozytywną energią.
Dziś mogę Tobie powiedzieć, że szczęście jest w tych najmniejszych, najzwyklejszych rzeczach. Nie potrzebujesz oczu, aby je dostrzec. Najważniejsze, abyś miał otwarte serce.
"Patrz sercem, bo najważniejsze jest niewidoczne dla oczu"
Pięknego wieczoru
Dorota
Dorota