poniedziałek, 29 sierpnia 2016

Nasz moment, nasza więź, nasz rytuał…


Dzisiaj napiszę Wam o czymś, co jest w życiu każdego z Nas. 
Zapewne wiesz, czym jest rytuał i na pewno masz taki swój, który „odprawiasz” każdego dnia. Patrząc przez okulary mojego dawnego życia, moje rytuały nie wnosiły nic specjalnego do mojego życia. Nie ma, co się dziwić, bo wtedy nie zastanawiałam się nad tym, co robiłam i nie cieszyłam się z najdrobniejszych czynności. Budziłam się rano bez myśli, „co nowego nauczy mnie dziś mój rytuał”. 
Dzisiaj jest inaczej, lepiej. Budzę się rano z uśmiechem na twarzy i nie mogę się doczekać kontynuacji moich, a raczej naszych rytuałów. Mówię naszych, bo najpiękniejsze rytuały swojego życia stworzyłam ze swoim Synem. Piszę tego bloga i słucham Disco, a wiesz, dlaczego? Kiedyś disco było w moim życiu podczas imprezki na wiejskiej potupajce, albo na weselichu. Teraz jest z nami każdego dnia, każdego dnia tańczę i śpiewam w rytmie disco. Czytasz to i myślisz, co w tym takiego pięknego?
Wyjątkowe w tym wszystkim jest to, że tańczę ze swoim Synem. Taniec to nasza codzienność, lekarstwo na każde zło, to nauka, emocje, nasza więź. Taniec to nauka, bo dzięki niemu uczę się nowych emocji. Taniec to miłość, mała miłość wielkiego człowieka, którym jest mój Syn. Jeden taniec z nim to milion uśmiechów przepełnionych miłością i szczęściem. Niby trzy kroki w przód i trzy w tył, a jednak nauczyłam się zaufania do samej siebie. Muzyka niesie nas w nieznane i unosimy się niczym wzburzone fale. Nie zastanawiam się nad tym jak tańczyć i dlatego mówię, że zaufałam sobie, swojemu ciału. Taniec to nowa odmiana więzi między nami, to tak jakbym postawiłam swoje pierwsze kroki, bo za każdym razem jest piękniej. Nikt nigdy nie poczuje tego, co Ty podczas wykonywania tego samego rytuału. Można zapytać milion osób, które mają takie same rytuały o ich uczucia. Chociaż odpowiedzi będą podobne to w każdej z nich będzie coś nieosiągalnego dla nas. To, co jest podobne, nigdy nie będzie takie same, bo my jesteśmy różni. Życie jest piękne dzięki temu, co jest tylko Twoje.
Postanowiłam zadać to samo pytanie kilku rodzicom. 
Poniżej przedstawiam pytanie i odpowiedzi.


Czego uczysz się od swojego dziecka podczas Waszego rytuału?


Maja  podczas codziennego rytuału zdaję sobie sprawę jak piękne są chwile, które wydają się takie zwyczajne. Te słodkie chichoty, kiedy trzeba wytrzeć nosek od masełka lub namydlić brzuszek w kąpieli. Uśmiechy od ucha do ucha na widok myszki zrobionej z jaja i rzodkiewki lub świeżo posprzątanego wspólnie pokoju. Moje dzieci przypominają mi jak ważne i cenne są drobnostki, o których często zapominamy w ciągu dnia.

Paulina  Naszym codziennym rytuałem są wieczorne pogawędki, lubię położyć się obok córki i rozmawiać z nią, opowiadać jak minął dzień. A przy niej uczę się wszystkiego na nowo, ale przede wszystkim cierpliwości i wytrwałości. To jak codziennie próbuje, np. usiąść - na dzień dzisiejszy jest dla niej to niemożliwe, ale jest w tym wytrwała i pomimo nieudanej próby stara się kolejny raz i kiedyś te niemożliwe dla niej stanie się możliwe dzięki temu, że się nie poddała i tego uczę się od niej, a przynajmniej bardzo chcę.

Marta → Naszym codziennym rytuałem jest czytanie i oglądanie książek. Przede wszystkim uczę się cierpliwości, której miałam w sobie bardzo mało. Za każdym razem, kiedy książka spada na ziemię, podnoszę ją. Przeczytanie paru stron w obecnym wieku Ignasia trochę graniczy z cudem, bo on chce ciągle wertować kartki (ach ta ciekawość świata!). Drugą rzeczą, jakiej się uczę od własnego syna jest swoboda w podejmowaniu decyzji, on nie zastanawia się nad tym, którą książkę wybrać tylko dokonuje prostych wyborów. Chciałabym kiedyś też, tak jak on dokonywać szybkich selekcji.  :-)

Beata  Każdego dnia moje dziecko mnie zaskakuje. Każdy dzień przynosi dla nas nowe wyzwania, oraz niespodzianki. I mimo, że spędzamy ze sobą cały dzień, to dopiero wieczorem, po kąpieli mamy taki czas tylko dla siebie (nie wliczam karmień, bo jeszcze karmimy piersią, ale jest to krótka chwila "sam na sam"). Kiedy po wieczornej kąpieli zamykamy się w pokoju zazwyczaj czytam synkowi bajki, albo po prostu przytulamy się. Dla mnie to niezwykłe patrzeć, jak jego wszystko fascynuje, cieszy każde spojrzenie, dotyk czy gest. I tutaj dostrzegam coś, o czym wcześniej zapominałam. Mianowice, że należy cieszyć się z małych rzeczy, bo one tworzą spójną całość, a co to jest ? - Szczęście, ja dzięki niemu odkryłam, czym jest szczęście. To po prostu moja rodzina...

Wanda (IG: mila.blanka) "Od małego staramy się wszczepić córkom zamiłowanie do czytania - chcemy aby był to nasz taki mały codzienny rytuał - czytanie na dobranoc. A czego się uczymy? Radości z małych rzeczy i ciekawości świata, których im nie brakuje :)

Maja S. → Usypia ją prawie codziennie. To taki nasz rytuał. Najczęściej to on zasypia pierwszy. A może nawet tak jest zawsze. Patrzę na nich bez końca, długo po tym jak już oboje zasną. Kwintesencja ojcowskiej miłości i bezgranicznego zaufania, jakim dziecko nas obdarza. Dla niej liczymy się tylko my. Nieważne są piękne stroje, samochody i nowe kocyki najmodniejszych firm. W takich chwilach czas zwalnia, świat materialny i sprawy codzienne zupełnie przestają istnieć. Teraz wiem, że można kochać nad życie.

Przeczytałam te wszystkie odpowiedzi i od razu się uśmiechnęłam. Niby podobne wypowiedzi, a jednocześnie każda z nich jest wyjątkowa i przepełniona szczęściem. Gdyby nie codzienne rytuały nasz świat byłby smutny, bo dzięki nim serce każdego z nas napełnia się miłością i pozytywną energią.
Dziś mogę Tobie powiedzieć, że szczęście jest w tych najmniejszych, najzwyklejszych rzeczach. Nie potrzebujesz oczu, aby je dostrzec. Najważniejsze, abyś miał otwarte serce.


"Patrz sercem, bo najważniejsze jest niewidoczne dla oczu"

Pięknego wieczoru
Dorota



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz